~*~
*Hermiona*
Powoli zwlekłam się z łóżka, usiadłam na nim i ponownie zaczęłam podziwiać pokój. "Skąd ten wygląd?" - myślałam. "No tak, przecież Ginny pisała, że jej tato wygrał jakąś loterie i za te pieniądze mają wyremontować cały dom..Jak mogłam zapomnieć?" - zbeształam się w myślach. Wstałam z łóżka i zaczęłam grzebać w swojej torbie. Wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i podreptałam do drzwi. Otworzyłam je. Spojrzałam na słodko śpiącą Rudowłosą i wyszłam. W połowie drogi do łazienki potknęłam się i przed upadkiem uratował mnie Fred, który akurat się zmaterializował obok mnie.
- Hermiono, proszę uważać jak się chodzi, bo mnie niestety nie będzie za każdym razem kiedy będziesz usiłowała upaść. - spojrzał na mnie ze śmiechem w oczach.
- Dobrze tato. - odpowiedziałam głosem obrażonego dziecka i po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać. - A tak przy okazji - powiedziałam, gdy wreszcie się uspokoiliśmy - wiesz kto mnie złapał jak wczoraj wieczorem zemdlałam?
- Jak to kto? Oczywiście, że ja. - popatrzył mi w oczy.
- Aha! To stąd ta Twoja gadka o moim niezdarnym chodzeniu! - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Ej! Wcale nie powiedziałem, że niezdarnie chodzisz, tylko, że masz na siebie uważać, a to co innego. W każdym razie ja muszę teraz lecieć. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek - Do zobaczonka, Miona.
- zanim zdążyłam mu odpowiedź on zniknął. "Ach ci chłopcy.." - pomyślałam i poszłam do łazienki.
Gdy wyszłam podążyłam do naszego pokoju i gdy Ruda mnie zobaczyła podbiegła i przytuliła się do mnie.
- Mionka, gdzie cię wcięło? Budzę się i patrzę, że ciebie nie ma! Nawet nie wiesz jakiego stracha mi narobiłaś! Nawet nie wiesz jak się stęskniłam. - i ponownie przytuliła się do mnie.
- Gi, spokojnie.. - spojrzałam na nią. - Też za tobą strasznie tęskniłam. - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się. Po chwili rozległo się wołanie na śniadanie.
- O! Lepiej już chodźmy. - powiedziałam i poszłam z Ginny na śniadanie.
Przy śniadaniu Fred co chwilę uśmiechał się w moją stronę, a Ron spoglądał na to uważnie. Popatrzyłam ukradkiem na Rona. Muszę koniecznie z nim porozmawiać.. Już tak dłużej nie mogę. Spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się wymuszonym uśmiechem. Mam nadzieje, że nie widział, że jest sztuczny. Zresztą.. to już nie ma znaczenia.
Po śniadaniu zostaliśmy z Ronem, żeby posprzątać, reszta poszła do siebie, Artur do pracy, a Molly na zakupy. Powoli kończyliśmy, robiliśmy to w milczeniu.
- Ron.. - zaczęłam niepewnie.
- Co?
- Musimy porozmawiać..
- O czym? - spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
- O nas. Słuchaj.. Ja już nie mogę tego tak dłużej ciągnąć.. Tym bardziej, że w tym roku są SUM-y i nie chcę sobie tym zaprzątać głowy. Chodzi o to, że..Ja już chyba Cię nie kocham. I nawet nie wiem czy kiedykolwiek kochałam.. - utkwiłam wzrok w podłodze.
- Co?! Czyli przez cały czas mnie oszukiwałaś tak?! A ja się tak starałem!
- Starałeś się? Nawet nie zwracając na mnie uwagi?! Jasne. Mam wrażenie, że po prostu masz mnie dość!
- Tak! Mam Cię dość ty brudna szlamo! - obdarzył mnie nienawistnym spojrzeniem i rzucił we mnie talerzem, a potem następnym i następnym.
Nie udało mu się we mnie trafić, więc ze złością pobiegł na górę. Zostałam sama. Upadłam na klęczki i zaczęłam płakać. Nazwał mnie szlamą.. Już przywykłam do tego, że nazywa mnie tak Malfoy, ale Ron?! Zabolało. Nawet bardzo. W końcu zaczęłam zbierać potłuczone talerze, a raczej to, co z nich zostało. Łzy same mi leciały i nie mogłam nad tym zapanować. Nagle obok mnie pojawił się Fred, który uklęknął obok. Od razu przytulił mnie do siebie. Dopiero po kilku minutach przestałam aż tak bardzo płakać.
- Miona? Co się stało? - powiedział patrząc na mnie ze zmartwieniem w oczach i pogłaskał mnie po policzku.
- J-ja z-zerwałam z Ronem. - byłam cała roztrzęsiona.
- Powiedział Ci coś złego? Mi możesz powiedzieć. - poczułam, że mogę mu zaufać.
- N-nazwał mnie brudną sz-szlamą.. - znowu zaczęłam płakać w jego ramię.
- Hermiona, posłuchaj.. Na pewno nie miał tego na myśli. Wiesz jaki on jest.. Nie płacz, proszę. - otarł łzy z moich policzków. - Wszystko będzie dobrze, obiecuję. - i ponownie przytulił mnie do siebie, a ja wtuliłam się w niego.
- Dobrze tato. - odpowiedziałam głosem obrażonego dziecka i po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać. - A tak przy okazji - powiedziałam, gdy wreszcie się uspokoiliśmy - wiesz kto mnie złapał jak wczoraj wieczorem zemdlałam?
- Jak to kto? Oczywiście, że ja. - popatrzył mi w oczy.
- Aha! To stąd ta Twoja gadka o moim niezdarnym chodzeniu! - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Ej! Wcale nie powiedziałem, że niezdarnie chodzisz, tylko, że masz na siebie uważać, a to co innego. W każdym razie ja muszę teraz lecieć. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek - Do zobaczonka, Miona.
- zanim zdążyłam mu odpowiedź on zniknął. "Ach ci chłopcy.." - pomyślałam i poszłam do łazienki.
Gdy wyszłam podążyłam do naszego pokoju i gdy Ruda mnie zobaczyła podbiegła i przytuliła się do mnie.
- Mionka, gdzie cię wcięło? Budzę się i patrzę, że ciebie nie ma! Nawet nie wiesz jakiego stracha mi narobiłaś! Nawet nie wiesz jak się stęskniłam. - i ponownie przytuliła się do mnie.
- Gi, spokojnie.. - spojrzałam na nią. - Też za tobą strasznie tęskniłam. - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się. Po chwili rozległo się wołanie na śniadanie.
- O! Lepiej już chodźmy. - powiedziałam i poszłam z Ginny na śniadanie.
Przy śniadaniu Fred co chwilę uśmiechał się w moją stronę, a Ron spoglądał na to uważnie. Popatrzyłam ukradkiem na Rona. Muszę koniecznie z nim porozmawiać.. Już tak dłużej nie mogę. Spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się wymuszonym uśmiechem. Mam nadzieje, że nie widział, że jest sztuczny. Zresztą.. to już nie ma znaczenia.
Po śniadaniu zostaliśmy z Ronem, żeby posprzątać, reszta poszła do siebie, Artur do pracy, a Molly na zakupy. Powoli kończyliśmy, robiliśmy to w milczeniu.
- Ron.. - zaczęłam niepewnie.
- Co?
- Musimy porozmawiać..
- O czym? - spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
- O nas. Słuchaj.. Ja już nie mogę tego tak dłużej ciągnąć.. Tym bardziej, że w tym roku są SUM-y i nie chcę sobie tym zaprzątać głowy. Chodzi o to, że..Ja już chyba Cię nie kocham. I nawet nie wiem czy kiedykolwiek kochałam.. - utkwiłam wzrok w podłodze.
- Co?! Czyli przez cały czas mnie oszukiwałaś tak?! A ja się tak starałem!
- Starałeś się? Nawet nie zwracając na mnie uwagi?! Jasne. Mam wrażenie, że po prostu masz mnie dość!
- Tak! Mam Cię dość ty brudna szlamo! - obdarzył mnie nienawistnym spojrzeniem i rzucił we mnie talerzem, a potem następnym i następnym.
Nie udało mu się we mnie trafić, więc ze złością pobiegł na górę. Zostałam sama. Upadłam na klęczki i zaczęłam płakać. Nazwał mnie szlamą.. Już przywykłam do tego, że nazywa mnie tak Malfoy, ale Ron?! Zabolało. Nawet bardzo. W końcu zaczęłam zbierać potłuczone talerze, a raczej to, co z nich zostało. Łzy same mi leciały i nie mogłam nad tym zapanować. Nagle obok mnie pojawił się Fred, który uklęknął obok. Od razu przytulił mnie do siebie. Dopiero po kilku minutach przestałam aż tak bardzo płakać.
- Miona? Co się stało? - powiedział patrząc na mnie ze zmartwieniem w oczach i pogłaskał mnie po policzku.
- J-ja z-zerwałam z Ronem. - byłam cała roztrzęsiona.
- Powiedział Ci coś złego? Mi możesz powiedzieć. - poczułam, że mogę mu zaufać.
- N-nazwał mnie brudną sz-szlamą.. - znowu zaczęłam płakać w jego ramię.
- Hermiona, posłuchaj.. Na pewno nie miał tego na myśli. Wiesz jaki on jest.. Nie płacz, proszę. - otarł łzy z moich policzków. - Wszystko będzie dobrze, obiecuję. - i ponownie przytulił mnie do siebie, a ja wtuliłam się w niego.
~*~
Oczekuję opinii w komentarzach. Bardzo proszę, aby wszyscy, którzy to przeczytają wyrazili swoją.
tj. co mam poprawić, błędy językowe, czy chcecie 2 rozdział, czy wam się podobało, jakie wrażenia itd.
Naprawdę bardzo, bardzo proszę. :)
Moją opinię już znasz :) Napisałam Ci ją na śmierciożercach(fan pejdżu). Jest super :) Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńgranger-land
podoba mi się. :3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://antiquus-hostis-dramione.blogspot.com/
NASTĘPNY PROSZĘ! :D
OdpowiedzUsuńCiekawie się zaczyna, dawaj 3 :) ♥
OdpowiedzUsuńPs. wyłącz weryfikację obrazkową :)