środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 2

*Hermiona*

Siedziałam po turecku na łóżku z głową opartą na rękach i rozmyślałam na temat minionego dnia.
Dziwne zachowanie Rona, nasze zerwanie, złość, płacz, Fred, Fred, Fred..
 - Boże, czemu ja ciągle myślę o Fredzie? - powiedziałam szeptem.
Nagle wpadło mi do głowy, że przecież ktoś mógł mnie usłyszeć. Rozejrzałam się dookoła. Ginny już spała, a w pokoju nie było nikogo oprócz nas. Ziewnęłam i spojrzałam na zegarek. Była 3 w nocy. Siedziałam tu i myślałam już ponad trzy godziny. "Ale ten czas szybko leci." - pomyślałam i położyłam się na boku, po chwili przykryłam się kołdrą. Ziewnęłam raz jeszcze i oddałam się w objęcia Morfeusza.

~*~
*Fred*

Obudziłem się rano gwałtownie otwierając oczy. Znowu ten koszmar. Śniło mi się, że śmierciożercy porwali Hermionę do Malfoy Manor, w którym torturowali ją, by zdobyć informacje o planach Harry'ego, ale kiedy była nieugięta w końcu ją zabili twierdząc, że na nic im się nie przyda. Śniłem o tym od dobrych paru tygodni.. Zawsze budzę się w tym momencie kiedy ona umiera. A umiera na moich oczach. Po prostu już nie mogę tego znieść. Od momentu kiedy uświadomiłem sobie, że się w niej zakochuję gdy wydaje z siebie ostatni oddech mówi moje imię. "Fred" Boże, jak to pięknie brzmi w jej ustach. 
George'owi tylko żarty w głowie, a ja chciałbym być dojrzalszy w stosunku do Miony. Naprawdę czuję, że się w niej zakochałem, ale nie wiem jak jej to powiedzieć. Mam nadzieję, że w końcu sama zrozumie, że ją kocham. W sumie to odkąd zerwała z Ronem czuję, że mam szansę z nią być i nie mogę tego spieprzyć, bo inaczej sobie nie wybaczę. Spojrzałem w prawo. George jeszcze spał. Szybko wysmyknąłem się z łóżka i poszedłem się ubrać. Miałem nadzieję, że po drodze spotkam Hermionę, jednak tak się nie stało. Cały czas o niej myślałem, aż walnąłem głową w ścianę. "Chyba znowu zacznę się teleportować." - pomyślałem rozmasowując obolałe miejsce. "Albo i nie. Jak chodzę mam więcej czasu, żeby myśleć o Mionie." - uśmiechnąłem się do siebie. Nagle zza rogu wpadł na mnie Ron.
 - A co ty taki uśmiechnięty?
 - Zawsze jestem uśmiechnięty.. - odparłem.
 - Jasne. Pewnie cieszysz się, że Hermiona ze mną zerwała! Wszyscy się cieszą! - powiedział i odszedł z naburmuszoną miną, a ja przez chwilę patrzyłem na niego z osłupieniem.

~*~
*Ron*

"Przez to zerwanie nie mogę w nocy spać. Jak mogłem ją nazwać szlamą?! Chyba trochę za bardzo mnie poniosło. Albo nawet więcej niż trochę. Musiało być jej przykro. Pójdę ją przeprosić. Nie. Nie mogę. W każdym razie nie dzisiaj. Jutro do niej pójdę i ją przeproszę." Nagle wpadłem na Freda.
 - A co ty taki uśmiechnięty? - od czasu tamtego śniadania byłem bardziej podejrzliwy.
 - Zawsze jestem uśmiechnięty..
 - Jasne, Pewnie cieszysz się, że Hermiona ze mną zerwała! Wszyscy się cieszą! - zacząłem na niego wrzeszczeć i odszedłem z naburmuszoną miną tupiąc nogami.


~*~

Przepraszam, że ten rozdział taki krótki, ale nie mam jak pisać, ponieważ chodzę jeszcze do szkoły muzycznej, Postaram się, aby rozdział trzeci był dłuuugaśny.

Bardzo proszę o opinię w komentarzach, abym stawała się coraz lepsza w pisaniu i żebym tworzyła coraz lepsze rozdziały. Przyjmę każdą opinię, nawet tą najbardziej krytyczną.
Pozdrawiam wszystkich moich czytelników. ♥

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 1

Hermiona obudziła się w nieznanym sobie łóżku. Rozejrzała się dookoła i zobaczyła, że obok niej na drugim łóżku leży Ginny. Spojrzała na łóżka, meble, a na końcu na ściany. Wszystko było inne niż pamiętała. Jak się tu znalazła? Nagle wszystko sobie przypomniała. Przyjechała tu wczoraj wieczorem, ale była tak wyczerpana, że chyba osunęła się na podłogę..

~*~

*Hermiona*

Powoli zwlekłam się z łóżka, usiadłam na nim i ponownie zaczęłam podziwiać pokój. "Skąd ten wygląd?" - myślałam. "No tak, przecież Ginny pisała, że jej tato wygrał jakąś loterie i za te pieniądze mają wyremontować cały dom..Jak mogłam zapomnieć?" - zbeształam się w myślach. Wstałam z łóżka i zaczęłam grzebać w swojej torbie. Wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i podreptałam do drzwi. Otworzyłam je. Spojrzałam na słodko śpiącą Rudowłosą i wyszłam. W połowie drogi do łazienki potknęłam się i przed upadkiem uratował mnie Fred, który akurat się zmaterializował obok mnie.
- Hermiono, proszę uważać jak się chodzi, bo mnie niestety nie będzie za każdym razem kiedy będziesz usiłowała upaść. - spojrzał na mnie ze śmiechem w oczach.
- Dobrze tato. - odpowiedziałam głosem obrażonego dziecka i po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać. - A tak przy okazji - powiedziałam, gdy wreszcie się uspokoiliśmy - wiesz kto mnie złapał jak wczoraj wieczorem zemdlałam?
 - Jak to kto? Oczywiście, że ja. - popatrzył mi w oczy.
 - Aha! To stąd ta Twoja gadka o moim niezdarnym chodzeniu! - skrzyżowałam ręce na piersi.
 - Ej! Wcale nie powiedziałem, że niezdarnie chodzisz, tylko, że masz na siebie uważać, a to co innego. W każdym razie ja muszę teraz lecieć. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek - Do zobaczonka, Miona.
 - zanim zdążyłam mu odpowiedź on zniknął. "Ach ci chłopcy.." - pomyślałam i poszłam do łazienki.
Gdy wyszłam podążyłam do naszego pokoju i gdy Ruda mnie zobaczyła podbiegła i przytuliła się do mnie.
- Mionka, gdzie cię wcięło? Budzę się i patrzę, że ciebie nie ma! Nawet nie wiesz jakiego stracha mi narobiłaś! Nawet nie wiesz jak się stęskniłam. - i ponownie przytuliła się do mnie.
 - Gi, spokojnie.. - spojrzałam na nią. - Też za tobą strasznie tęskniłam. - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się. Po chwili rozległo się wołanie na śniadanie.
- O! Lepiej już chodźmy. - powiedziałam i poszłam z Ginny na śniadanie.
Przy śniadaniu Fred co chwilę uśmiechał się w moją stronę, a Ron spoglądał na to uważnie. Popatrzyłam ukradkiem na Rona. Muszę koniecznie z nim porozmawiać.. Już tak dłużej nie mogę. Spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się wymuszonym uśmiechem. Mam nadzieje, że nie widział, że jest sztuczny. Zresztą.. to już nie ma znaczenia.
Po śniadaniu zostaliśmy z Ronem, żeby posprzątać, reszta poszła do siebie, Artur do pracy, a Molly na zakupy. Powoli kończyliśmy, robiliśmy to w milczeniu.
 - Ron.. - zaczęłam niepewnie.
 - Co?
 - Musimy porozmawiać..
 - O czym? - spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
 - O nas. Słuchaj.. Ja już nie mogę tego tak dłużej ciągnąć.. Tym bardziej, że w tym roku są SUM-y i nie chcę sobie tym zaprzątać głowy. Chodzi o to, że..Ja już chyba Cię nie kocham. I nawet nie wiem czy kiedykolwiek kochałam.. - utkwiłam wzrok w podłodze.
 - Co?! Czyli przez cały czas mnie oszukiwałaś tak?! A ja się tak starałem!
 - Starałeś się? Nawet nie zwracając na mnie uwagi?! Jasne. Mam wrażenie, że po prostu masz mnie dość!
 - Tak! Mam Cię dość ty brudna szlamo! - obdarzył mnie nienawistnym spojrzeniem i rzucił we mnie talerzem, a potem następnym i następnym.
Nie udało mu się we mnie trafić, więc ze złością pobiegł na górę. Zostałam sama. Upadłam na klęczki i zaczęłam płakać. Nazwał mnie szlamą.. Już przywykłam do tego, że nazywa mnie tak Malfoy, ale Ron?! Zabolało. Nawet bardzo. W końcu zaczęłam zbierać potłuczone talerze, a raczej to, co z nich zostało. Łzy same mi leciały i nie mogłam nad tym zapanować. Nagle obok mnie pojawił się Fred, który uklęknął obok. Od razu przytulił mnie do siebie. Dopiero po kilku minutach przestałam aż tak bardzo płakać.
 - Miona? Co się stało? - powiedział patrząc na mnie ze zmartwieniem w oczach i pogłaskał mnie po policzku.
 - J-ja z-zerwałam z Ronem. - byłam cała roztrzęsiona.
 - Powiedział Ci coś złego? Mi możesz powiedzieć. - poczułam, że mogę mu zaufać.
 - N-nazwał mnie brudną sz-szlamą.. - znowu zaczęłam płakać w jego ramię.
 - Hermiona, posłuchaj.. Na pewno nie miał tego na myśli. Wiesz jaki on jest.. Nie płacz, proszę. - otarł łzy z moich policzków. - Wszystko będzie dobrze, obiecuję. - i ponownie przytulił mnie do siebie, a ja wtuliłam się w niego.

~*~

Oczekuję opinii w komentarzach. Bardzo proszę, aby wszyscy, którzy to przeczytają wyrazili swoją. 
tj. co mam poprawić, błędy językowe, czy chcecie 2 rozdział, czy wam się podobało, jakie wrażenia itd.
Naprawdę bardzo, bardzo proszę. :)